Awantura podczas meczu Legia - Szachtar - fot. Tomek Janus
REKLAMA

Bomba zegarowa na boisku

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Była 86. minuta meczu i wydawało się, że nic już się nie wydarzy. Szachtar wykonywał rzut rożny i wtedy sprawy w swoje ręce (i to dosłownie ręce) wziął Brandao. Z sobie tylko znanych przyczyn uderzył w twarz Inakiego Astiza. Legioniście z pomocą pospieszył Jakub Rzeźniczak i od tego momentu sprawy potoczyły się błyskawicznie. Chwilę później na murawie toczyła się już regularna bijatyka. Brali w niej udział także piłkarze rezerwowi i sztaby szkoleniowe obu drużyn.

Fotoreportaż z meczu - 59 zdjęć Tomka Janusa

Najbardziej poszkodowany z całej awantury wyszedł Astiz, który po uderzeniu prowodyra całych zamieszek Brandao, miał rozbity nos i usta. Krew wycierał w klubową koszulkę. Także "Rzeźnik" po starciu z ukraińskimi "piłkarzami" nie wyglądał najlepiej. Gdy tylko sytuacja trochę się uspokoiła, sędzia postanowił zakończyć mecz. Może to i lepiej, bo po wznowieniu gry raczej zaczęłoby się polowanie na nogi.

Ale emocje nie zakończyły się wraz z ostatnim gwizdkiem. Gorąco było też pod szatniami. Bartłomiej Grzelak wyciągnął Brandao i namawiał do przeproszenia Astiza i Rzeźniczaka. Przeprosin Brazylijczyka nikt nie miał jednak zamiaru przyjmować.

Całą sprawę spokojnie skomentował Jan Urban. "Takie rzeczy zdarzają się podczas meczów. To jest bomba zegarowa. Zacznie jeden, później reszta staje w jego obronie i się zaczyna. To jest jak reakcja łańcuchowa. Tym bardziej, że wszystko zaczęło się od uderzenia w twarz. Wiadomo było, że pozostali zawodnicy zareagują" - mówi trener legionistów.

Fotoreportaż z meczu - 59 zdjęć Tomka Janusa

















fot. Tomek Janus
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.