REKLAMA

Dyskobolia ma pretensje do Mikulskiego

źródło: Sport - Wiadomość archiwalna

Niedzielny mecz Legii Warszawa z Groclinem Dyskobolią wywołał wiele niezdrowych emocji, zwłaszcza u piłkarzy wielkopolskiej drużyny i wszystkich innych zagorzałych przeciwników stołecznej jedenastki. Na rozstrzygającym boiskowe spory w tym pojedynku arbitrze Tomaszu Mikulskim powieszono tyle psów, że głowa boli. Czy sędzia z Lublina, który 16 sierpnia poprowadzi mecz w Pucharze UEFA Dynamo Tbilisi - Rapid Wiedeń, na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej popełnił kilka grzechów głównych?
- Odrzucam zarzuty pod adresem sędziego Mikulskiego, że bramkarz Legii Jan Mucha powinien był otrzymać czerwoną kartkę - powiedział przewodniczący Wydziału Sędziowskiego PZPN, Sławomir Stempniewski. - Wyszedł wprawdzie z piłką poza własne pole karne, ale za gapiostwo jednego zawodnika na takie przywileje rywale nie mogą liczyć. Natomiast za odkopnięcie piłki, uniemożliwiające piłkarzom Groclinu wznowienie gry rzutem wolnym, bramkarzowi Legii należała się żółta kartka. Natomiast bezzasadne były żądania piłkarzy Groclinu, którzy domagali się rzutu karnego za zagranie ręką obrońcy Legii. Otóż piłkarz gospodarzy robił wślizg i został trafiony piłką w rękę, nie robiąc żadnego ruchu ta kończyną w stronę futbolówki. Poza tym od zagrywającego piłkarza przeciwnika dzielił go chyba metr, więc o „jedenastce” nie mogło być mowy.

Jak widać w kluczowych momentach - zdaniem szefa polskich sędziów - Tomasz Mikulski nie popełnił błędów. Czy to oznacza, że tym samym udzielił mu rozgrzeszenia? - Niestety, w końcówce arbiter wyraźnie się pogubił, dlatego nie zamierzam bronić złej sprawy - stwierdził Sławomir Stempniewski. - Przede wszystkim nie podyktował dwóch ewidentnych rzutów karnych, po jednym dla każdego z zespołów. Bartosz Ślusarski i Maciej Korzym na pewno byli faulowani w polu karnym przeciwnika, a za takie przewinienie jest tylko jeden werdykt - „jedenastka”.

Marek Sokołowski zagrał 80 minut w meczu na Łazienkowskiej. Piłkarz Groclinu, mimo upływu kilkudziesięciu godzin wciąż nie może powstrzymać irytacji na wspomnienie o niedzielnym spotkaniu. - Czujemy się skrzywdzeni i oszukani przez sędziego - powiedział „Sokół”. - Jednego karnego - z dwóch, które nam się należały - musiał podyktować. Nie wiem, czy był wystraszony, czy nieudolny, ale teraz to nie ma żadnego znaczenia. Nawiasem mówiąc w poprzednim sezonie w podobny sposób skrzywdził nas w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Teraz słyszałem, że za kilka dni ma sędziować mecz w Pucharze UEFA. Naprawdę zależy nam, by był wstyd na całą Europę? Nie mamy lepszych sędziów w I lidze?

Mniejsze pretensje mamy o to, że nie wyrzucił z boiska bramkarza Legii. Powiedział nam prosto w twarz: - Za głupotę nie będę pokazywał czerwonych kartek. Dobra, niech mu będzie, nie zamierzam się o to kłócić, bo rzeczywiście nie było to zagranie na czerwoną kartkę. Ale karny za rękę Wawrzyniaka musiał być. Gdy zszedłem z boiska, na naszej ławce rezerwowych dosłownie wrzało. Naprawdę kilku kolegom po zakończeniu spotkania puściły nerwy, najbardziej „zagotował się” Radek Mynarz. Nasz dyrektor Tadeusz Fajfer powiedział głośno i wyraźnie, że zrobi wszystko, by ten pan już więcej nam nie sędziował.

Sędzia Tomasz Mikulski, który w czwartek będzie gwizdał w Tbilisi mecz Pucharu UEFA, bez emocji wspomina wydarzenia niedzielnego wieczoru. - Po zakończeniu meczu na pewno nie było wesoło, tak jak zazwyczaj dzieje się, gdy ludzie działają pod wpływem emocji - powiedział arbiter z Lublina. - W naszej szatni zjawił się dyrektor Groclinu Tadeusz Fajfer i mówił podniesionym głosem o swoich pretensjach. Powiedział, że należały się jego drużynie dwa rzuty karne. Nic więcej na ten temat nie będę mówił, inne szczegóły nie muszą oglądać światła dziennego. Czerwona kartka dla Muchy byłaby kardynalnym błędem, bo on myślał, że gra została przerwana i dlatego wyniósł piłkę rękami poza pole karne. To nie była klasyczna interwencja poza „szesnastką”, dlatego przewinienie podlega pod inny paragraf i nie może być karane usunięciem z boiska. Interweniujący wślizgiem obrońca Legii został trafiony piłką w rękę z dwóch metrów, więc w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Faule na Ślusarskim i Korzymie w polu karnym? Uważam, że rzuty karne należy dyktować w sytuacjach bezspornych, ewidentnych. A ponieważ tam miałem wątpliwości, bo piłkarze byli brani w kleszcze i przepychali się, odstąpiłem od wymierzenia surowej kary. W obu przypadkach postąpiłem według tej samej zasady.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.